Ale jak to bez zawijania? Taka właśnie była moja reakcja, gdy Szwagier powiedział mi, że takie coś istnieje. Wymyśla pomyślałam. Gołąbek to gołąbek - mięso mielone z ryżem zawinięte w kapuściany liść. Koniec kropka. Moje konserwatywne kulinarne poglądy szybko zastąpiła ciekawość. Nie byłabym sobą, gdybym nie spróbowała. :) A że i tak akurat robiłam "tradycyjne" gołąbki to postanowiłam wykorzystać tę jedyną w swoim rodzaju okazję i zrobić też te "bez zawijania".
Bez zawijania? Czyli jak? Oddzielam liście, przykrywam mięsem z ryżem i piekę jako zapiekankę? Jakieś to dziwne. Jednak nie tak to działa. ;)
Dziś podaję sprawdzony przepis na gołąbki bez zawijania. Idealne jeśli nie macie czasu lub ochoty na zabawę w parzenie kapusty bądź znudziły Wam się tradycyjne kotlety mielone.
pół główki kapusty, u mnie włoska
500g mięsa mielonego
200g ryżu, ugotowanego według instrukcji na opakowaniu
1 jajko
Delikat do mięs
pieprz ziołowy
Do sosu:
3 łyżki koncentratu pomidorowego
2 łyżki śmietany
500ml bulionu z kurczaka, u mnie przygotowany z kostki
3-4 ziarenka ziela angielskiego
liść laurowy
łyżeczka cukru
Jak to przyrządzić?
Zaczynamy od przygotowania kapusty, którą drobno szatkujemy i przekładamy do miski. Do kapusty dodajemy mięso mielone, jajko, ryż i przyprawy.
Wszystkie składniki dokładnie mieszamy by powstała zwarta masa. Z tak przygotowanego "farszu" formujemy kotlety.
Wszystkie składniki dokładnie mieszamy by powstała zwarta masa. Z tak przygotowanego "farszu" formujemy kotlety.
Na rozgrzaną patelnię wlewamy łyżkę oleju. Układamy gołąbki i obsmażamy z dwóch stron na rumiany kolor. Czas na sosik. Do wciąż smażących się gołąbków wlewamy bulion, dodajemy pozostałe składniki sosu czyli koncentrat pomidorowy, śmietanę i przyprawy. Delikatnie mieszamy i dusimy przez 30-40 minut. Sos ładnie się zredukuje - będzie gęsty i pysznie pomidorowy, a gołąbki zyskają na smaku. I GOTOWE!
Mmmm...Ile smaku!
Gratuluję bloga ! Poruszanie się , styl i poprawność pisowni ,itd. - wszystko na 6+ . Już leci do zakładek no a ja do kuchni , czyli do lecza. A później do sklepu po kapustę na jutro - gołąbki bez zawijania . Będzie wtorkowa uczta . Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńPanie Mieczysławie! Dziękuje bardzo, bardzo i jeszcze bardziej za ten komentarz. Zmotywował mnie Pan do dalszej pracy, której efekty już niebawem ukażą się na blogu. Mam nadzieję, że zarówno leczo, jak i gołąbki się udały, a co najważniejsze smakowały. Pozdrawiam serdecznie!
Usuń